piątek, 11 stycznia 2008

Zły zombie, niedobry

Dom przy cmentarzu (1981)
To było moje pierwsze od wielu lat spotkanie z Lucio Fulcim. Nie da się ukryć, że rozczarowujące. Horrory - zwłaszcza filmowe - szybko się starzeją, a "Dom przy cmentarzu" nie nabrał z wiekiem nawet charakteru ciekawostki, którą oglądałoby się z jakąś podszytą grozą nostalgią.
Opowieść o rodzinie, która pada ofiarą przerażającego doktora-zombie (na dodatek mieszkającego w piwnicy ich domu) to dość groteskowa odmiana gore'u. Dodajmy, groteskowa całkowicie niezamierzenie. Fulci nie słynął raczej z dbałości o logiczny rozwój akcji i fabuły - w "Domu na cmentarzu" jest podobnie.
Film gra przede wszystkim klimatem. To zbiór surrealistycznych obrazów, gwałtownych scen przemocy (ale nie aż tak gwałtownych, jakie zazwyczaj mogliśmy oglądać we włoskich horrorach), a wszystko połączone ze sobą bez większego sensu.
Owszem, można w "Domu na cmentarzu" znaleźć kilka niezłych scen, poczuć chwilami dreszcz niepokoju, ale daleko temu filmowi do innych dzieł Fulciego, nie wspominając już o dokonaniach Dario Argento czy Mario Bavy. Za dużo tu rutyny, ogranych pomysłów, kiepskich żartów (doktor zombie nazywa się tu Freudstein, zaiste sophisticated). Niegdyś szokujący "Dom przy cmentarzu" dziś budzi tylko trochę strachu i o wiele więcej nudy. (To swoją drogą spotkało m.in. debiutancki film Wesa Cravena "Ostatni dom po lewej").
Trudno dziś uwierzyć, że w latach 80. Fulci miał problemy z jego dystrybucją. Ale - tu błysnę niebywałym spostrzeżeniem - czasy się zmieniły.
Horror Fulciego kończy się cytatem pochodzącym rzekomo z twórczości Henry'ego Jamesa. To jednak fałszywka, bowiem reżyser sam ten cytat wymyślił. Zresztą cały film - oglądany ponad ćwierć wieku po premierze - wydaje się takim samym oszustwem. Jak Fulci udawał Jamesa, tak "Dom przy cmentarzu" udaje pełnokrwisty horror.

DOM PRZY CMENTARZU
(Quella villa accanto al cimitero)
reż. Lucio Fulci
Włochy 1981

Tekst Patricii MacCormack o twórczości Lucio Fulciego
Lucio Fulci tribute site

Brak komentarzy: